Wielka wymiana trwa … Ameryka podarowała trojeść – Europa przekazała krwawnicę
W rzeczywistości inwazyjną trojeść amerykańską (Asclepias syriaca) zafundowaliśmy sobie sami – zrobili to nasi pszczelarze. W okresie kwitnienia odwiedza ją bowiem niezwykle duża liczba owadów z rodziny muchówkowatych i błonkoskrzydłych (głównie pszczół, trzmieli) oraz motyli.
W swojej ojczyźnie (Ameryka Północna) jest głównym gatunkiem żywicielskim gąsienic motyla Monarchy (Danaus plexippus). Jest to chyba najbardziej znany na świecie gatunek motyla – a to w związku z jego niezwykłymi zdolnościami migracji.
Monarcha odbywa bowiem rokrocznie, niesamowitej długości - jak na bezkręgowca - podróż z Kanady do Meksyku – i to w dwie strony! Najdłuższy wariant tej migracji to ponad 5500km! Aby tego dokonać potrzebne są 3, a często 4 pokolenia motyla.
Roślina wytwarza ostry i trujący sok mleczny. Żerujące na liściach gąsienice Monarchy opanowały niezwykły sposób zabezpieczania się przed zatruciem. Przegryzają rurki z sokiem znajdujące się u nasady liścia by następnie przystąpić do konsumpcji zielonej tkanki – już bez zabójczej trucizny.
Trochę jej jednak zjadają – dla wielu zwierząt (np. ptaki), które z kolei odżywiają się gąsienicami i motylami – są one trujące. Ale to już problem amerykański …
Wróćmy do samej trojeści.
Nad Biebrzą możemy ją spotkać w kilku miejscach – na terenach dawnej Twierdzy Osowiec, m.in. na polu campingowym w Osowcu (nad kanałem fortecznym). Tworzy z daleka widoczne łany, ciemnozielonych roślin (do 1,5m wysokości).
Legenda głosi, jakoby mieli ją wykorzystywać oblężeni w twierdzy żołnierze carscy – w celu produkcji benzyny. W rzeczywistości mleczny sok zawiera do 2% lateksu, który może być wykorzystywany do produkcji … gumy. Próby takie podejmowali w czasie II Wojny Światowej zarówno Niemcy jak i Amerykanie.
Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Kwiaty trojeści zaopatrzone są w niezwykły aparat chwytny – prawdziwe sidła! Umożliwia to dłuższe niż u innych roślin przytrzymanie owada na kwiecie, a tym samym większe prawdopodobieństwo zapylenia. A o to przecież w życiu chodzi!
No i na krwawnicę zabrakło miejsca. Zaraz, zaraz - pisałem już o niej rok temu …. Krwawe krajobrazy
Całe szczęście nie jest to Nasz jedyny wkład – ta krwawnica – w rozwój Ameryki!
A może by wystąpić do rządu USA o odszkodowania - bądź co bądź amerykańska roślina zabija na śmierć nasze polskie muchy ... może niech przynajmniej zniosą wizy!!!
Tekst i fotografie: cezary werpachowski, Biebrzański P.N. <cezarbot@cksr.ac.bialystok.pl>